| Źródło: PAP
Zmiany czasu jednak nie będzie?
Jako pierwsi zmianę czasu z zimowego na letni wprowadzili już podczas I wojny światowej Niemcy. Na podobny krok pół wieku później w 1977 r. zdecydował się rząd PRL.
- Ten sam czas przez cały rok to przede wszystkim względy zdrowotne. Poza tym te ciągłe zmiany czasu wywołują chaos i generuje koszty w transporcie, głównie na kolei. Dwa razy w roku rozkłady jazdy są zaburzone, a kiedy przechodzimy na czas zimowy, pociągi muszą przez godzinę czekać na dalszą jazdę, nierzadko gdzieś w szczerym polu. Zmiana czasu negatywnie wpływa też na sprawy prawno-pracownicze. Jeśli ktoś pracował o godzinę dłużej, niekoniecznie pół roku później pracował godzinę krócej – wymienia Paweł Bejda, poseł PSL i jeden z inicjatorów projektu.
Zmiana czasu zdaniem ludowców nie ma też żadnego uzasadnienia ekonomicznego, choć to przecież właśnie względy ekonomiczne, głównie oszczędność energii były argumentami, którymi posługiwał się rząd, kiedy w 1977 r. wprowadzono w Polsce podział czasu na letni i zimowy.
- Spójrzmy na biurowce, w których światła palą się na okrągło. Podobnie jest w fabrykach i halach produkcyjnych. W domach mamy z kolei energooszczędne żarówki. Z drugiej strony, jeśli nie zapalimy światła po południu, to będziemy musieli zapalić je rano, więc wychodzi na jedno – mówi Bejda i jak dodaje, przejście na czas letni przez cały rok nie wpłynie też negatywnie na wymianę handlową. – W dzisiejszych czasach świat nie zna granic także czasowych. Handlujemy przecież choćby z Chinami, które są w zupełnie innej strefie czasowej niż Polska i jakoś w niczym ta różnica nie przeszkadza.
- Spójrzmy na kraje Europy Północnej, które choć bogate, mają inny problem – słabe nasłonecznienie. Ich obywatelom brakuje witaminy D i wiele osób cierpi na depresję. Zmiana czasu na letni pozwoli także zadbać o zdrowie fizyczne i psychiczne i Polaków. Poza tym dłuższa możliwość korzystania ze światła dziennego pozwoli nam na większą aktywność w czasie dnia. Gdy jeździłem do Niemiec, czy Francji zawsze z zazdrością patrzyłem na to, że tam słońce zachodzi dużo później niż w Polsce. Człowiek rano wstaje wypoczęty, więc łatwiej mu znieść szarugę. Po południu będzie miał z kolei więcej czasu na swoje zajęcia przy świetle dziennym. To szczególnie istotne dla rolników – zachwala swój pomysł Paweł Bejda.
Pierwszym, który wspominał o potrzebie rozróżnienia czasu zimowego i letniego był Benjamin Franklin, to pionierami we wdrożeniu zmiany czasu byli Niemcy. Podczas I wojny światowej, 30 kwietnia 1916 r., przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, a 1 października 1916 r. o godzinę w tył. Wkrótce potem Anglicy zaadaptowali ten pomysł w swoim kraju. 19 marca 1918 r. Kongres Stanów Zjednoczonych ustalił podział na strefy czasowe w USA i wprowadził na czas trwania wojny obowiązek stosowania czasu letniego w celu oszczędności paliwa służącego do produkcji energii elektrycznej.
Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w blisko 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje we wszystkich krajach europejskich z wyjątkiem Islandii i Białorusi. W 2014 roku na stałe na czas zimowy przeszła też Rosja.
W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964; obecnie obowiązuje nieprzerwanie od 1977 roku.
Jeśli pomysłu ludowców nie poprą inne ugrupowania nic się nie zmieni. W 2017 roku zegarki z czasu letniego na zimowy przestawiamy w nocy z soboty 28 października na niedzielę 29 października. Musimy przesunąć wskazówki zegara do tyłu, czyli z godziny 3.00 na 2.00. Oznacza to, że przez najbliższe miesiące będziemy spać o godzinę dłużej.
Infosrów / PAP
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj